sobota, 17 marca 2012

MAC - Studio Fix Lash Mascara

Cześć dziewczyny!
Wreszcie odzyskałam mój komputer, który umarł w minutę po napisaniu poprzedniego posta. Wydanie 270zł. na jego naprawę to naprawdę świetny prezent z okazji Dnia Kobiet... ;/

Dziś kolejna recenzja. Tym razem padło na mój pierwszy kosmetyk z MAC, czyli tusz Studio Fix Lash.


Opis producenta:
Tusz o innowacyjnej formule musu. Pogrubia oraz podnosi rzęsy tworząc „dramatyczny efekt”. Mocno napigmentowany. Specjalnie ukształtowana szczoteczka pokrywa rzęsy od nasady po same końce, nie sklejając ich.

Odcień:
Black Fix.

Pojemność:
7g.

Cena:
Około 70zł.


Opakowanie:
Wykonane z dobrej jakości plastiku, mat, którym jest pokryty zapobiega wyślizgiwaniu się z ręki. Czerń + białe logo firmy i nazwa produktu, czyli standard w kosmetykach MAC.

Spirala:
Okrągły sylikonowy grzebyk. Włosie równomierne, delikatnie zwężone na końcu szczoteczki.

Moja opinia:
Jak już pisałam wyżej od tej maskary zaczęła się moja przygoda z kosmetykami MAC. Ten produkt zdecydowanie zachęcił mnie kolejnych testów. A dlaczego? Po kolei... Jestem wielką fanką sylikonowych szczoteczek i właśnie takich maskar poszukiwałam. Miał być Maestro od Giorgio Armani, ale mój budżet był wtedy ograniczony. I Bogu dzięki!!! Nie mówię, że nie będę testować dalej, ale na chwilę obecną mogę powiedzieć, że znalazłam swój ideał. Precyzyjna spirala, która nie tworzy grudek na rzęsach, dociera w każdy zakamarek i ładnie rozczesuje. Ten tusz spełnia moje absolutnie wszystkie wymagania. Wydłużenie, pogrubienie, podkręcenie. Jestem w stanie wyczarować nim teatralny efekt już przy 2-ej maksymalnie 3-ej warstwie. Co jeszcze mi się podoba? Kiedy jego żywot się kończy (po około 3miesiącach), nie zaczyna się kruszyć i nie wysycha całkowicie, a jedynie przestaje być tak wyrazisty. Ekstramalnie mocna czerń również mnie uwiodła. Nie mogę się przyczepić też do ceny, choć oczywiście mogłaby być niższa, ale za tak dobry kosmetyk byłabym skłonna zapłacić więcej. Jeśli któraś z Was zastanawiała się nad tym tuszem to gorąco polecam jego wypróbowanie. Ja wrócę do niego na pewno.  :)


A tymczasem Tyle słońca w całym mieście w trzy dni po 32 rocznicy śmierci wokalistki, do której mam wielki sentyment...

Buziaki!
Ola
 
 

czwartek, 8 marca 2012

Nasz dzień...

Dziewczyny!
Życzę Wam, żeby 8 marca nie był jedynym dniem, kiedy Wasi mężczyźni traktują Was wyjątkowo. Pamiętajcie też, że nie tylko oni powinni dziś szczególnie o nas zadbać. Dobrym pomysłem jest wizyta u kosmetyczki, fryzjera, zakupowe szaleństwa, ciekawy spektakl w teatrze, kawa i ciacha w gronie przyjaciółek, czy telefon z życzeniami do dawnej koleżanki, z którą rozeszły się drogi... Pamiętajcie też, że nasze mamy i babcie też są kobietami i im również coś się należy, właśnie za ich kobiecość, a nie jedynie matkowanie nam i babciowanie. W Dzień Matki czy Babci, to zupełnie inne święta. Życzenia i drobny upominek mogą, a wręcz powinny dostać również od ukochanych córuń czy wnuczuś. :) Ja zafundowałam sobie wczoraj mikrodermabrazję, na którą zawsze było mi szkoda pieniędzy. Mój tata jest w szpitalu, mama byłaby dziś sama, więc postanowiliśmy z moim chłopakiem zostać dziś w domu. Właśnie przygotowuję pyszny obiadek, potem posiedzimy przy winku, a na koniec dnia mam w planach zrobienie w domu małego spa dla mamy. :) Spędźcie ten dzień najmilej, jak to możliwe. Cieszcie się z najprostszych rzeczy i uśmiechajcie, bo to przecież takie proste...


Buziaki pięknionchy,
Ola

http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=UeKsV6tohiE

poniedziałek, 5 marca 2012

Elizabeth Arden, Ceramide, Lash Extending Treatment Mascara

Pomyślałam o pokazaniu Wam i zrecenzowaniu kilku tuszy do rzęs, które posiadam.

Zaczynamy od maskary Elizabeth Arden z cyramidami.



Opis producenta:
Tusz z odżywczym kompleksem Ceramide Triple Complex i Keravis. Łączy zalety wydłużającego tuszu i odżywki do rzęs. Zawiera Ceramide Triple Complex (ceramidy 1, 3 i 6) oraz witaminy A, C and E, które tworzą naturalną barierę ochronną dla rzęs. Keravis jest składnikiem kondycjonujacym, wzmacnia i ochrania rzęsy. Tusz nie rozmazuje się, nie kruszy i nie tworzy grudek.

Odcień:
01 black.

Pojemność:
7ml.

Cena:
Około 130zł. (Czasem pojawia się na allegro za około 40zł.)

Opakowanie:
Bardzo luksusowe, metalowe, w złotym kolorze. Nie rysuje się, nie wyślizguje podczas robienia makijażu.

Spirala:
Klasyczna, włosista, ładnie rozczesuje rzęsy, zwężana końcówka pozwala na dotarcie do najkrótszych rzęs. Dodatkowym plusem jest to, że nie zbiera się na niej zbyt  duża ilość tuszu z opakowania.

Moja opinia:
W Polsce ta maskara jest raczej mało popularna i z własnego doświadczenia wiem, że marka Elizabeth Arden ma w swojej kolekcji i wiele lepsze cudeńka (jak chociażbyDouble Density Maximum Volume). Odżywczego dzialania cyramidów i witamin nie zauważyłam. Największą zaletą tego tuszu jest to, że ładnie wydłuża moje lichutkie rzęsy, nie rozmazuje się i nie kruszy. Nie ma z nim problemów przy demakijażu. Opakowanie cieszy oko. To chyba z plusów, jak dla mnie... Nie pogrubia, nie podkręca, nie ma szans na uzyskanie mocnego, wieczorowego efektu, bo wysycha na rzęsach w ekspresowym tempie. Wydając taką sumę na bardziej luksusowy kosmetyk liczyłam na coś więcej niż tylko dzienny look. :( Nie kupię ponownie, bo jestem bardziej dramatycznych rzęs, ale polecam go dziewczynom, które nie lubią mocnego efektu albo zależy im głównie na wydłużeniu. W tym wypadku sprawdza się bardzo przyzwoicie i co ważne, nie kruszy się i nie wysycha zbyt szybko w opakowaniu.

Pozdrawiam,
Ola


poniedziałek, 27 lutego 2012

OOTD

Hej dziewczyny!
Zamieszczam Wam moją sobotnią stylizację. Dodatnie temperatury już przyjemnie nastrajają i mam nadzieję, że śnieg widoczny na tych zdjęciach będzie ostatnim, jaki zobaczę w tym sezonie. :)






A skąd ubrania i akcesoria?
kurka - vintage
marynarka - H&M
tunika/sukienka - H&M
buty - CCC
pasek - Esprit
torebka - sh
opaska - H&M
pierścionek - Six

Love is crazy... sobotniego szalonego wieczoru, czyli Walentynki nie z 14 lutego i po "naszemu". :)

Pozdrawiam!
Ola

poniedziałek, 20 lutego 2012

Małe zakupy :)





Podkład INGLOT (25zł.)
Według producenta jest to matujący, długotrwały podkład do twarzy przeznaczony do młodej skóry. Nadaje jej świeży, młodzieńczy wygląd. Do każdego typu cery. Dla mnie, jako posiadaczki cery tłustej, jest to przyjemna alternatywa dla ciężkich i mocno kryjących fluidów, a większe niedoskonałości wolę przykryć kamuflażem. To już moje drugie opakowanie. Wadę widzę tylko jedną- odcień 41 jest dla mnie odrobinę za ciemny. :(


L'Oreal Volume Million Lashes Extra Black (34.99zł.)
Skuszona promocją w SuperPharm (cena regularna to bodajże 50zł.) zdecydowałam się na ten tusz. "Dłuższe, gęstsze, idealnie rozdzielone" - zobaczymy. :) Przetestuję, kiedy wykończę próbkę maskary IsaDora z Kissboxa.

Avene Cold Creme (10zł.)
Przy zakupach powyżej 20zł. (SP) miałyśmy okazję kupić ten krem za dyszkę. Normalnie płaciłybyśmy 37zł. Testuję go dopiero kilka dni, ale myślę, że będzie moim zimowym must have, bo idealnie radzi sobie z moją przesuszoną i spierzchniętą skórą dłoni. :)


L'Biotica, regenerujący krem do rzęs (15zł.)
Dzień po jego zakupie w SuperPharm pojawiła się promocja- dwa kremy z cenie 11.99. Nie muszę chyba pisać, że moje oburzenie sięgało zenitu. ;) Na YT pojawiło się wiele pochlebnych recenzji na temat tego kosmetyku, a ja akurat szukałam czegoś, co pomoże moim biednym rzęskom. Kiedyś były niemalże idealne- długie, dość gęste, uniesione... W tej chwili zupełna przeciwność- słabo widocznie, o osłabionej kondycji i do tego proste kołki. Liczę na to, że ta odżywka nieco je uleczy.


A humor dziś paskudny. Pierwszy raz w tym zimowym okresie zatęskniłam za wiosną...

I tak sentymentalnie...

Ciumki!
Ola

piątek, 17 lutego 2012

Walentynkowy Kissbox :)

Hej dziewczyny!

Czy Was też ogarnęła mania testowania kosmetyków? Ja zupełnie w to wpadłam, a nową okazją są "całuśne pudełeczka". :) Każdego 20 dnia danego miesiąca od godz. 20 możemy je zamawiać na stronie www.kissbox.pl w cenie 35zł. (przez pierwsze 3 miesiące kosztowały 25zł), w którą wliczona jest już przesyłka kurierska.
Dostajemy wzamian 5 opakować testowych kosmetyków zarówno pielęgnacyjnych, jak i kolorowych, które często dostępne są tylko w sieci lub zwyczajnie ich nie znamy...


A co w środku??



Piękne pudełeczko, liścik (na odwrocie lista kosmetyków, które dostalyśmy), całość przewiązana czerwoną wstążeczką....


Podoba mi się dbałość, z jaką ekipa kissboxa pakuje zawartość pudełeczek.

A to już nasze kosmetyki :)

1. HudSalva silnie nawilżająca maść/krem do skóry dłoni i stóp - HUDOSIL
    cena- ok.32zł./100ml (my dostajemy tubkę 15ml)
Testowałam już na moich przesuszonych stopach, sprawdza się świetnie i będę się zastanawiać nadkupnem pełnowymiarowego opakowania.

2. Amargan Hair Therapy Oil
    cena- ok.19zł./10ml (dostajemy pełnowymiarowe opakowanie)
Olejek do włosów, którego zadaniem jest nie tylko ich nawilżenie i odżywienie, ale również stylizacja fryzury. Pięknie pachnie! Zacznę używać dopiero wiosną.

3. Krem z kwasem pirogronowym, azelainowym i salicylowym - BANDI
    przedpremiera (dostajemy opakowanie i pojemności 30ml)
Ten produkt zaciekawił mnie najbardziej, bo właśnie miałam w planach rozpocząć kwaszenie mojej tłustej cery. Za mną zaledwie trzy dni testów, ale na chwilę obecną mogę powiedzieć, że nie wywołał on u mnie żadnego osuszenia bądź podrażnienia skóry. [Pamiętajcie, aby przy stosowaniu kwasów używać kremów z wysokim filtrem! Polecam Bioderma AKN Mat SPF 40.]

4. Buid-up Mascara Extra Volume - IsaDora
    cena- ok.55zł/12ml (dostajemy miniwersję 6ml)
Pogrubia, podkręca,wydłuża, nie kruszy, nie rozmazuje, jest mocno czarna... Czego chcieć więcej? Nie jestem wielką fanką tej firmy, ale tusz przypadł mi do gustu.

5. Fruity Amazing Glaze - IsaDora
    cena- ok.39zł./10ml (dostajemy pełnowymiarowe opakowanie)
Ładnie pachnie,nabłyszcza, nie wysusza, utrzymuje się jak każdy inny błyszczyk.

6. JOHN FRIEDA COLLECTION: Fritz Ease
    serum 47zł./100ml (dostajemy 5ml)
    szampon 31zł./250ml (dostajemy 8ml)
    odżywka 31zł./250ml. (dostajemy 8ml)
Jedyny niewypał w moim pudełku. :) Seria ta przeznaczona jest do włosów kręconych i falowanych, a moje są raczej proste.

Dodatkowym giftem jest rozgrzewacz do dłoni w kształcie serca z logo kissboxa. :)

Podsumowując...
Jestem bardzo zadowolona z otrzymanych kosmetyków (próbki do włosów pójdą pewnie na jakieś rozdanie) i samego pustego pudełka, w którym już zagospodarowałam inne swoje popierdółki. :) Wydania grudniowe i styczniowe nie wpadły w moje ręcę, czego bardzo załuję, dlatego już teraz zapisałam się na kwartalną subskrypcję, a potem zobaczymy... :)

PS. Panuje u mnie taka śnieżyca, że nie mam możliwości wydostania się z własnego podwórka. :(

Piosnka na dziś

Buziaki!
Ola :)